czwartek, 21 września 2006

Przed Wieniawskim

Dziś postanowiłem się nieco ukulturalnić i skoczyć na jeden z koncertów należących do cyklu "Przed Wieniawskim", będącymi małą wprawką uczestników zakwalifikowanych do konkursu Wieniawskiego, który odbędzie się w dniach 14-29 października. Dziś występowała Marta Pawłowska przy akompaniamencie Joanny Zathey.

Przyznać muszę, że był to mój pierwszy w życiu solowy koncert skrzypcowy, mimo że na skrzypcach grałem już niedługo po tym, jak się nauczyłem czytać. Oficjalną karierę skrzypka zakończyłem praktycznie w siódmej klasie szkoły podstawowej, ale miałem jeszcze sporo czasu i okazji, by sobie pójście na taki koncert zafundować. I co? I ... pstro!

Marty umiejętności techniczne i interpretacyjne faktycznie są imponujące, ale zdziwiło mnie, że nie zrobiły na mnie sporego wrażenia, a takiego się spodziewałem po pierwszym doświadczonym na żywo koncercie. Całą drogę powrotną do Koziegłów mi to po głowie chodziło, ale do żadnego wniosku dojść nie pomogło. Słuchało się bardzo dobrze, repertuar bogaty i ambitny, ale... brakowało mi czegoś. Być może brakowało czegoś, czego jest nieco więcej na koncertach muzyki "okołojazzowej" - luźniejszej atmosfery i większej muzycznej swobody. A może powodował to niedokalafoniowany smyczek czy coś, z czym także miewałem problem - struna wchodząca w irytujące piszczenie przy nie do końca zdecydowanym przejściu na nią (może brak rozgrzania?). ;)

Mimo tego podobało mi się, nawet bardzo i idę we wtorek na następny, tym razem pokaże co potrafi Anna Maria Staśkiewicz przy akompaniamencie Marcina Sikorskiego. Sprawdzę czy moje malkontenckie nastroje znowu wezmą górę nad chęcią skonsumowania dobrego kawałka sztuki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz